Taki post jest chyba nie w moim stylu, ale ten rok jest dla mnie na tyle wyjątkowy, że postanowiłam machnąć na jego cześć ten pościk. Z ciepłem na sercu mogę stwierdzić, że jest to mój jak dotąd najlepszy rok. Cuda się jednak zdarzają!
Zapraszam! ♥
STYCZEŃ
Styczeń za specjalny to nie był akurat. Rozpoczęłam go dosłownie płacząc. Postanowiłam wtedy ruszyć z treningami tak jak to sobie wpisałam w mojej pełnej żartów liście postanowień na ten rok. Nie powiem kto mi zrobił rozpiskę ćwiczeń, ale ta osoba musiała mnie już wtedy bardzo nie lubić. Podjęłam się jednak tego i żałowałam tego samego dnia i przez kilka najbliższych dni. Tyle z postanowienia, dziękuję.
LUTY
Luty był jeszcze zabawniejszy. W pierwszy weekend balowałam na studniówce. Generalnie jedzenie było fujka niestety także troszkę smutno. Ale na szczęście trafiłam tam na super ludzi, dzięki którym czułam się tam naprawdę miło. Jest to dla mnie mega ważne, dlatego że jestem osobą nieśmiałą i nielubiącą imprez, więc sama podróż w tamte rejony była dla mnie straszna. No bo w końcu jakby nie patrzeć półtorej godziny od mojego domku także w razie czego mam taki trochę średni powrót do domu. Całą resztę miesiąca mimo ferii zimowych przeszłam w sandałkach po szpilkach. Także było trochę nerwów i spięć, ale wszystko sobie z czasem wynagrodziłam.
MARZEC
Marzec był meega burzliwy. Wtedy był to dla mnie najgorszy okres w tym roku, ale gdy patrzę na ten czas dzisiaj to uważam, że to był najlepszy miesiąc, ponieważ to on zapoczątkował całą serię cudownych rzeczy i przygód. Na Dzień Kobiet dostałam najpiękniejszy prezent pod Słońcem. Wolność, spokój, szczęście i powrót do dawnej roześmianej i wrażliwej mnie. Takie prezenty się ceni i z całego serca pragnę Ci za ten prezent podziękować. Uwolniłeś mnie od swojej toksycznej osoby i dałeś mi wziąć wreszcie bezpieczny oddech. Mam nadzieję, że w końcu odnajdziesz swoją drogę. Bądź dobrym i szczęśliwym człowiekiem oraz dziel się tym szczęściem z ludźmi, którzy są wokół Ciebie. A piszę to, dlatego że wiem, że i tak tego nie przeczytasz.
KWIECIEŃ
W kwietniu miałam swoją pierwszą sesję zdjęciową. To właśnie dzięki niej uświadomiłam sobie, że moje miejsce jest za obiektywem, a nie przed. Dziękuję.
MAJ
W Maju pojechałam do Wrocławia na Gitarowy Rekord Guinessa. Było cudownie. To było jak raj. Tyle gitar, utalentowanych i kreatywnych ludzi = ♥ To był czas, w którym całkowicie odcięłam się od internetu. Zero Facebooka, Snapa, Instagrama, Messengera, wszystkiego. Nawet jak drogę zgubiłam to nie szukałam w necie mapy. Oj jak mi to dobrze zrobiło. Dawno się tak nie napatrzyłam na świat! Cudowna sprawa, polecam. Odwiedziłam też w tym czasie Kudowę-Zdrój. Spędziłam tam cudowny dzień głównie na łonie natury.
CZERWIEC
Czerwiec to głównie latanie po szkole i ratowanie swojej dupy żeby jakoś wyjść z twarzą na koniec roku. Ale dało radę i wreszcie mogłam zacząć cudowne wakacje.
LIPIEC
Lipiec opiera się głównie na tym, że mogłam z moją przyjaciółką usłyszeć i zobaczyć na żywo wspaniałą artystkę Natalię Kukulską i niezwykły zespół Enej. Poznałam również zespół Ikarus Feel, który od razu skradł moje serce. Jestem wielką fanką ich muzyki i życzę im naprawdę dużo sukcesów. ♥ Oprócz tego wróciłam do ćwiczeń. Troszkę z rozpiski, troszkę z jakichś śmiesznych aplikacji na telefon z ćwiczeniami. Czułam się super.
SIERPIEŃ
Sierpień był mega intensywnym miesiącem. Gdzieś w drugim tygodniu wakacji zaprzestałam codziennych treningów przez dziwne bóle serca, które w pewnym momencie nie pozwalały mi się ruszyć. Ograniczyłam trochę ruch, ale nie na długo. W połowie sierpnia spotkałam się z moją najlepszą internetową przyjaciółką, z którą znam się już 5 lat. Razem spędziłyśmy milutko czas w Tomaszowie Mazowieckim. Zjadłam tam najlepszego wytrawnego naleśnika w życiu. Serio. Niedługo, bo naszym spotkaniu pojechałam do Krakowa, a następnie do Zakopanego. Osiągnęłam swój postawiony cel: weszłam na Giewont. Było po prostu wspaniale, ale też niezwykle ciężko. Zaledwie 3 dni po moim wejściu wydarzyła się ogromna tragedia na Giewoncie, przez którą 4 osoby straciły życie. Niesamowicie mnie to dotknęło.
WRZESIEŃ
Wrzesień to cudowny miesiąc. Spełniłam swoje kolejne marzonko. Pamiętam jak w 2017 r. nie mogłam pojechać na koncert Lindsey i beczałam z tego powodu. Ale ten rok jest mój, więc nic nie miało prawa nie wypalić. I udało się. Ze szczęścia to się normalnie telepałam. Było cudownie. Fantastyczny czas. Właśnie w takich chwilach kocham żyćko, haha! Jej muzyka jest cudowna. Mam nadzieję, że gdy wróci do Polski, znów będę mogła pojechać na jej koncert.
PAŹDZIERNIK, LISTOPAD
To były szybkie miesiące, w których nic specjalnego się nie działo. Byłam na swoim półmetku i tu było troszkę odwrotnie niż na studniówce. Jedzenie bomba, moje osóbki wiadomo, że też naj ale muza dno. Uczyłam się pilnie i byłam spokojna. ^^
GRUDZIEŃ
Grudzień to cieplutki miesiąc. Kocham święta, więc grudzień polegał głównie na odliczaniu dni do Wigilii. Obejrzałam cudowny film ,,Na noże'' i po kilku latach wróciłam na łyżwy. Było nawet zabawnie.
Ten rok był najlepszy. Wiele doświadczyłam i osiągnęłam naprawdę dużo swoich celów jak na moje leniwe dupsko. Poznałam świetne osóbki, z którymi czuję się wspaniale. ♥ No i właśnie dlatego boję się o następny rok. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i spokojnie. Nie musi być emocjonująco, ale niech będzie stabilnie. Postanowienia mam te same co wcześniej. W tym roku wywiązałam się z połowy, ale i tak nie do końca. Miałam ćwiczyć cały rok, a ćwiczyłam tylko w wakacje. Cover miał być co miesiąc, a to też nie zawsze się udawało. Ale podtrzymuje te postanowienia i może nie w 100% rzetelnie, ale zawsze jakoś to będę podtrzymywać. Wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku, zdrowia, szczęścia, uśmiechu i sukcesów. Bądźcie dobrymi ludźmi i dzielcie się radością z innymi. ♥
Sendia ღ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz