Jejku, jak dawno tutaj nic nie pisałam. Dopiero teraz, gdy
się poukładałam na nowo widzę jak dużo czasu zabierają nam toksyczni ludzie.
Nawet szkoła mi tyle nigdy nie zabierała. Od ostatniego posta z serii ToKocham nie miałam ani chęci, ani
siły, ani motywacji, ani niczego do tego, aby napisać kolejny post na
październik, listopad, grudzień.. Przez cały ten czas traciłam siebie coraz
bardziej. Byłam zmęczona samym byciem, a co dopiero jeszcze pisać czy nagrywać.
Myślę, że warto tą kwestię poruszyć, ale dopiero później. Nazbierałam troszkę
fajnych filmów, książek i piosenek przez ten czas, więc mam się czym dzielić.
Miłego czytania!
FILM
,,Cooper wciela się w rolę Jacksona Maine’a, gwiazdora muzyki country, którego kariera chyli się ku upadkowi, kiedy odkrywa utalentowaną, nieznaną nikomu piosenkarkę Ally (w tej roli Lady Gaga). Kiedy między tą dwójką wybucha płomienny romans, Jack nakłania Ally do wyjścia z cienia i pomaga jej osiągnąć sławę. Jednak gdy kariera Ally w szybkim tempie przyćmiewa dokonania Jacka, jest mu coraz trudniej poradzić sobie z własną gasnącą gwiazdą.'' - źródło.
Ten film jest według mnie po prostu cudowny. Lady Gaga to
artystka, która była jedną moich ulubionych piosenkarek za czasów, gdy byłam
jeszcze mniejszym dzieckiem, niż jestem teraz. Ona jak i Bradley Cooper
odegrali swoje role znakomicie. Historia Ally i Jacka bardzo, ale to bardzo
mnie wzruszyła. Jej kariera wzrosła tak naprawdę dzięki niemu. Wydaję mi się, że
on był ofiarą jej sukcesu i to jest dla mnie okropne. Blask kolorowych świateł
ją zaślepił, a głośna muzyka ogłuszyła na widok powoli upadającego Jacka, który
cicho wołał o pomoc. Już w trakcie filmu potrafiłam uronić łzę, ale pod koniec
filmu to już przegięłam. Jeżeli mam być szczera to wyszłam z kina z płaczem i
to nie małym. Moja wrażliwość jest przesadna i nie fajna.
KSIĄŻKA
,,Ta książka nie jest dla każdego.
Napisałam ją z myślą o tych, którzy zostali zranieni albo
kochają zranionych, ale i dla tych, którzy są nieświadomi własnych ran, chociaż
innym wydają się one oczywiste.
No dobrze, wygląda na to, że ta książka jest dla każdego.
Głodna miłości – tak czułam się przez wiele lat mojego
życia. I wiem, że nie jestem w tym odosobniona.
Przeżyłam wiele trudnych chwil. Dziś potrafię spojrzeć
wstecz i dostrzec dar w każdym z moich doświadczeń.
Gdybym mogła wybierać z menu mojego życia, nigdy nie
zdecydowałabym się na większość sytuacji, które mi się przytrafiły – a mimo to
żadnej nie żałuję. Każde doznanie i każdy związek uczyniły mnie tą osobą, którą
jestem. Dziś wreszcie mogę powiedzieć, że kocham ją całym sercem.
Pragnę, żebyś i ty ze wszystkich sił pokochał siebie, swoje
życie i otaczających cię ludzi.
REGINA BRETT’’
Książkę zaczęłam czytać w Wielką Sobotę, a skończyłam
wczoraj, we wtorek. Jeden brat podziwiał mnie za to, że lubię czytać i mam do
tego cierpliwość, bo on po dwóch zdaniach kima. Drugi brat śmiał się pod nosem,
że czytam tak bzdurną książkę, bo przecież książki tylko i wyłącznie o
kosmosie, religii i filozofii są godne dotyku. Czasem też mimo wszystko
słyszałam żebym odłożyła tę książkę i poszła sobie posiedzieć z rodzinką. Siedzę
z wami cały czas i prawie w ogóle ze mną rozmawiacie, a ja tylko słucham
waszych ,,ciekawych'' rozmów i tak co święta. Znaczy to nie tak, że ja się zamknęłam w pokoju na całe święta i czytałam. Nie,
nie, aż tak źle nie było. Poza tym ta książka to nie jakiś tam zwykły romans
(chociaż takie też bardzo, bardzo lubię mrr). Ta książka to odpowiedź na kilka
moich głupich pytań. Ta książka to mój lek.
Można uznać to za biografię autorki, ale na podstawie tej
swojej biografii, jej przeżyć itd. opowiada jak kochać siebie, ludzi wokół
(zawsze będę ich nienawidzić). Regina miała naprawdę bardzo trudne dzieciństwo,
trudną młodzieńczość, trudne..wszystko. Ale mimo to się nigdy nie poddała. Starała
się szukać dobroci w piekle. Była silna. To co ona przeżyła i z czym dała sobie
radę w jakiś dziwny sposób dodało mi sił . Moja głupia wrażliwość spowodowała,
że chwilami uroniłam łzę nad kartką. Regina zamieniała jeden z moich problemów
w błahostkę (dziękuję o dobra kobieto). ♥ Regina dała mi do zrozumienia, że warto dać losowi samemu
popłynąć i nie ustawiać go na siłę, bo to nie wyjdzie. Już kiedyś o tym
wiedziałam, ale mi się to wybiło z głowy. Wiem już, że ja muszę mieć więcej jej
książek. Polecam tę książkę każdemu kto gdzieś sobie siedzi na takim swoim
małym dnie. Mi ta książka trochę pomogła. Nie powiem, że w 100%, ale trochę
pomogła. Nie biorę wszystkiego do siebie, dlatego że ludzie są różni i
różniejsi i każdy funkcjonuje inaczej i ma inne przekonania itd. We mnie
trafiła część tego co jest napisane w tej książce, do kogoś innego trafi
wszystko, a do kogoś jeszcze innego nie trafi w ogóle, ale warto ryzykować.
Gdzieś w styczniu..czy wcześniej..nie wiem, nie pamiętam,
moja pamięć z okresu październik – marzec się troooszeeczkę zatarła (ale to był
chyba styczeń..). W tamtym momencie miałam jakieś takie głupie załamanie (wow,
nie pierwszy i nie ostatni raz, ale to nie ważne). Jakoś tak się pogubiłam i
gdzieś był moment gdzie po prostu pękłam i opadłam na ziemię z wykończenia. Byłam
sama z tym wszystkim, ale moje pęknięcie sprawiło, że uciekłam do Marty – przyjaciółki,
,,współpracownicy’’ na Blogu, kreatywnej cukrowej babki. Marta poleciła mi
książki Reginy Brett, a najbardziej właśnie tą. Wchodzę na empik co nie?
Patrzę..na ceny patrzę oczywiście. I tak sobie myślę, że..ee dobra to później,
później może kupię.. (bidna byłam i kasy nie miałam meh albo miałam na tyle
mało, że szkoda było wszystkiego wydawać mehx2). 6 lutego dostałam paczuszkę na
urodziny od niej i w niej była właśnie ta książka. Ucieszyłam się bardzo, ale
jak to mam w zwyczaju: nie umiałam tego okazać. Już wcześniej wspominałam o
swoich trudnościach w okazywaniu uczuć. Prezent mi się podobał bardzo, ale nie
umiałam tego okazać więc starałam się to okazać na siłę, wyszło sztucznie i tak
jakby mi się nie podobał, ale to wcale nie tak! Wracając..długo zwlekałam z tą
książką, ale w końcu odważyłam się po nią sięgnąć. Tak jak wcześniej
wspomniałam: uroniłam kilka łez, troszkę się orzeźwiłam i pocieszyłam,
zamknęłam ją i powiedziałam jej: dziękuję. Dziękuję Ci Książko. Dziękuję Regino
Brett. Jesteś naprawdę wspaniałą i silną kobietą.
PIOSENKA
Ostatnio znów poczułam jak we mnie wyrasta chęć do
pisania, do fotografii i co najważniejsze: do wycia do mikrofonu. To dla mnie
bardzo ważne. Patrząc teraz trzeźwo wstecz jest mi wstyd, że byłam tak głupia.
Zmieniłam się wtedy na gorsze. W sumie dużo osób mogłoby mi to przyznać (i w
sumie kilka osób już przyznało), że w okresie październik – marzec zachowywałam
się tak jakby zostało we mnie wszczepione zło. Działo się to do czego nigdy bym
normalnie nie dopuściła. Mówiłam to co bym normalnie nigdy nikomu nie
powiedziała itd. Hmm..to tak działa toksyczna relacja? No cóż. Tak wyszło.
Najgorzej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nieświadomie opadłam na dno,
zraniłam bliskie mi osoby i zamknęłam się na kogoś, kto jest dla mnie ważny (co z
tego, że ta osoba ma na mnie wywalona, bo mnie nawet nie zna?). Grunt, że on
tego nie czyta. A nawet jeśli to grunt, że on nie wie, że to o nim. To, że on
wie, że to o nim graniczy z cudem. A cuda się nie zdarzają. Tego się trzymajmy
żeby było milej i swobodniej. Teraz cieszę się, że znów czuję chęć do
nagrywania, pisania i do fotografii. Cieszę się, że odbiłam się od dna i powoli
znów zaczynam czuć w sobie jakąś tam radość z żyćka.
Sendia ღ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz